>>50057704Widziałem najlepsze umysły mego pokolenia zniszczone szaleństwem,
głodne histeryczne nagie,
włóczące się o świcie po murzyńskich dzielnicach w poszukiwaniu wściekłej
dawki haszu,
anielogłowych hipsterów spragnionych pradawnego niebiańskiego
podłączenia do gwiezdnej prądnicy w maszynerii nocy,
którzy w nędzy łachmanach z zapadniętymi oczyma w transie czuwali
paląc w nadnaturalnych ciemnościach tanich mieszkań, płynąc poprzez
dachy miast, kontemplując jazz,
którzy pod liniami kolejki nadziemnej odsłaniali swe mózgi Niebiosom i
objawiały im się natchnione anioły Mahometa rozkołysane na dachach
czynszówek,
którzy odbyli uniwersytety chłodnym promiennym wzrokiem rojąc
Arkansas i Blake'em natchnioną tragedię pośród mędrków wojny,
których wylano z uczelni za obłęd i obsceniczne ody rozlepiane w oknach
czaszki,
którzy trzęśli się w bieliźnie w niegolonych pokojach, paląc w koszach na
śmieci swe pieniądze i nasłuchując Terroru za ścianą,
których kopano w brodę przyrodzenia, gdy wracali przez Laredo z
przemytem marihuany dla Nowego Jorku,
którzy łykali ogień w hotelach wypacykowanych farbą albo pili terpentynę
w Paradise Alley, marli lub noc w noc umartwiali swe torsy przy pomocy
snów, haszu, budzących zmór, wódy, chuja, i nieustających jebań,
niezrównanie ślepych ulic drżącego obłoku i błyskawicy umysłu skaczącej
ku biegunom Kanady i Paterson, rozświetlającej cały zamarły świat z
Czasem pośrodku